Nie czas na Mesjasza

Abraham z Turzyska nie sypiał inie jadł. Pytano go o przyczynę. Odpowiedział: - Gdy miałem dziewięć lat, mój ojciec, Mordechaj, cadyk z Czarnobyla, obudził mnie o świcie, zaprzągł konia i wsiedliśmy na wóz. Pojechaliśmy do lasu. Na polanie zobaczyłem szałas.  - Potrzymaj lejce - powiedział ojciec. Wszedł do szałasu i wrócił z młodym mężczyzną. Smutna twarz młodego promieniała światłem. Uważnie słuchał słów mojego ojca. - Czy jesteś pewny, że to właśnie masz mi do powiedzenia? - spytał. Mój ojciec odparł: - Jestem pewny - i obaj wybuchnęli płaczem. Objęci ramionami płakali bez końca. Wreszcie pożegnali się i mój ojciec wdrapał się na wóz. Ruszyliśmy, nie oglądając się za siebie. Kiedy zobaczyliśmy z daleka nasz dom, spytałem: - Ojcze, kim był ten człowiek? - Mesjaszem, To był Mesjasz, syn Dawida. - Czego chciał od nas? - Pytał, czy już czas na niego, czy może przyjść. Musiałem powiedzieć mu straszną prawdę: nikt na niego jeszcze nie czeka.
  Gdybyście zobaczyli Mesjasza, gdybyście wiedzieli, że nie przybywa do nas, bo nikt nie czeka - czy moglibyście spać i jeść?

Hanna Krall "Miłość" w "Tam już nie ma żadnej rzeki"

Komentarze